Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mich z miejscowości Łąka k. Pszczyny. Od 2008 roku mam przejechane 49604.99 kilometrów w tym 7525.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.47 km/h
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje rekordy


Najwięcej w 24h: 200,05km w 6h:42min
Najlepsza średnia:35,87 km/h na trasie 42.44km
Największa prędkość: 78,08 km/h
Najdłuższy czas jazdy/dzień: 7h:02min

Losowe zdjęcia

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mich.bikestats.pl

Archiwum bloga

Free counters!
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:877.48 km (w terenie 40.00 km; 4.56%)
Czas w ruchu:30:00
Średnia prędkość:29.25 km/h
Maksymalna prędkość:71.85 km/h
Maks. tętno maksymalne:186 (93 %)
Maks. tętno średnie:167 (83 %)
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:51.62 km i 1h 45m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
42.64 km 0.00 km teren
01:17 h 33.23 km/h:
Maks. pr.:50.15 km/h
Temperatura:14.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:164 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Dookoła Zapory Goczałkowickiej

Czwartek, 13 maja 2010 · dodano: 13.05.2010 | Komentarze 0 |

Trasa ta co zwykle, z braku chęci, czasu i ładnej pogody nigdzie dalej się nie wybrałem. Jechało się całkiem dobrze, wiatr przez większość drogi nieodczuwalny, dopiero w końcówce zaczęło coraz mocniej wiać z boku, co trochę przeszkadzało.
Średnia w miarę, no ale i tak daleka od tego czego bym chciał. Powoli zaczynam wątpić czy uda mi się osiągnąć założony cel - 35km/h na tej trasie. Zobaczymy latem, jak wymienię opony na 23 i będę miał trochę lepszą formę.

Dane wyjazdu:
57.82 km 0.00 km teren
01:50 h 31.54 km/h:
Maks. pr.:57.82 km/h
Temperatura:18.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:160 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Poszukiwań ciąg dalszy

Wtorek, 11 maja 2010 · dodano: 11.05.2010 | Komentarze 0 |

Późnym popołudniem znowu się rozpogodziło, długo się wahałem, ale postanowiłem wyruszyć w drogę jeszcze raz. Jechałem, tak jak wcześniej, dookoła zapory, ale przy okazji sprawdziłem następną nową drogę. No, może raczej część drogi, chodziło mi głównie o to by zobaczyć czy na skrzyżowaniu z dwupasmówką są światła.

Okazało się, że są, więc następnym razem prawdopodobnie wypuszczę się w nową trasę. Na tym odcinku nowym (z Chybia pojechałem przez Mnich w stronę Pruchnej i z powrotem) asfalt nawet w miarę, jedynie momentami jakiś taki sfrezowany i jeden mostek z kostką brukową.


Jednak lepiej chyba mi się jedzie bez dłuższych przerw, bo pod koniec już naprawdę słaby byłem. Pod koniec musiałem się zatrzymać na wale przy jeziorze goczałkowickim i 5 minut odpocząć. A ostatnio jak jechałem za jednym razem 100km to nic takiego nie było.
Kategoria 50-100km, Trek


Dane wyjazdu:
53.05 km 0.00 km teren
01:42 h 31.21 km/h:
Maks. pr.:62.69 km/h
Temperatura:20.0
HR max:182 ( 91%)
HR avg:159 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

W poszukiwaniu nowej drogi

Wtorek, 11 maja 2010 · dodano: 11.05.2010 | Komentarze 0 |

Skróciłem sobie dzisiaj zajęcia na uczelni, bo inaczej byłbym w domu dopiero koło 18 i nie opłacało by mi się już nigdzie wyjeżdżać. Co za pogoda w tym maju... ostatnie dni to burze i deszcz. Dzisiaj to samo, jak wyjeżdżałem to było całkiem ładnie, ale kawałek za Rudzicą słońce zaszło za chmury i zaczęło padać.

Zależało mi, żeby dojechać do Łazów, bo chciałem sprawdzić jak wygląda asfalt na drodze, którą znalazłem na mapie. Tak, więc nie przejmowałem się deszczem i jechałem dalej. Znalazłem moją drogę, jadę sobie, a tu nagle za zakrętem asfalt się kończy i zaczyna się polna droga.

Musiałem więc kawałek wracać aż dojechałem do innej drogi, która prowadziła mniej więcej w tym samym kierunku co chciałem jechać. I wielkie było moje zaskoczenie, bo przez przypadek znalazłem najlepszą drogę na całej mojej trasie. Wąska, dużo zakrętów, prawie cały czas z górki i całkiem dobry asfalt. Ruchu na niej żadnego. Jedynie momentami strach, że jakieś auto z naprzeciwka zza zakrętu wyskoczy.

Dojechałem tą dróżką do głównej drogi Chybie-Jasienica i w tym momencie gdzieś za plecami usłyszałem głośny grzmot. O ile deszczem się nie przejmowałem to burzą już tak. No więc od razu wróciłem jak najkrótszą drogą do domu. Zdarzyło mi się już kilka razy jechać w burzy i nie jest to najprzyjemniejsza rzecz.

Mam nadzieję, że chociaż w drugiej połowie maja będzie lepsza pogoda, no ale tych dni, które straciłem już nie nadrobię...
Kategoria 50-100km, Trek


Dane wyjazdu:
56.63 km 0.00 km teren
01:50 h 30.89 km/h:
Maks. pr.:54.49 km/h
Temperatura:19.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:146 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Dookoła zapory

Sobota, 8 maja 2010 · dodano: 08.05.2010 | Komentarze 0 |

Dzisiaj pogoda bardzo ładna, miałem jechać dużo dłuższy dystans, ale po prostu źle mi się dzisiaj jechało i wróciłem do domu. Lekki wiatr, ale niestety z takiego kierunku, że sporo przeszkadzał. Chyba, że to ja jakiś taki słaby ostatnio jestem. Nie wiem co się mogło stać, przecież chyba nie straciłem formy przez parę dni niejeżdżenia. Jeżeli mi się będzie chciało, w co wątpię, to się jeszcze gdzieś przejadę po południu. Ale przynajmniej udało mi się objechać zaporę nową trasą, taką z paroma ładnymi podjazdami i w miarę dobrym asfaltem.
Kategoria 50-100km, Trek


Dane wyjazdu:
42.79 km 0.00 km teren
01:22 h 31.31 km/h:
Maks. pr.:54.49 km/h
Temperatura:11.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Dookoła Zapory Goczałkowickiej

Czwartek, 6 maja 2010 · dodano: 06.05.2010 | Komentarze 0 |

Trasa ta co zawsze. Co za pogoda pierdzielona, już trzeci dzień ciągle leje, do tego zimno i wiatr. Dzisiaj już musiałem jechać, bo byłby to 3ci dzień pod rząd bez żadnego treningu. Poczekałem, aż przestanie padać i pojechałem. W zasadzie nie musiałem czekać, aż przestanie padać bo i tak byłem cały mokry po chwili jazdy. Jechało się beznadziejnie, wiatr na początku trochę pomagał, ale od 10km już cały czas przeszkadzał. O tej średniej lepiej zapomnieć. Siodełko zmieniło kolor z białego na czarny... A najlepsze, że na następne dni cały czas taką samą pogodę zapowiadają, to już w grudniu była lepsza.
Kategoria 0-50km, Trek


Dane wyjazdu:
42.77 km 0.00 km teren
01:18 h 32.90 km/h:
Maks. pr.:71.85 km/h
Temperatura:17.0
HR max:176 ( 88%)
HR avg:159 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Dookoła Zapory Goczałkowickiej

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 03.05.2010 | Komentarze 0 |

Wczoraj nie jechałem, bo buty miałem jeszcze mokre. Dzisiaj przejazd stałej trasy, pogoda była by w miarę dobra, jakby nie padało po drodze. Z tego powodu nie jechałem dłużej.

Po drodze wiatr jakiś tam był, ale ciężko powiedzieć czy więcej pomagał czy przeszkadzał. Na pewno przeszkadzał w samej końcówce. Średnia wyszła i tak wyższa niż się spodziewałem. Dzisiaj jechałem z przesuniętym siodełkiem bardziej do przodu, ale na razie ciężko powiedzieć czy coś się zmieniło. Wydaję mi się, że trochę bardziej mnie uciska.


A i byłbym zapomniał, nowy rekord prędkości.
Kategoria 0-50km, Trek


Dane wyjazdu:
52.44 km 40.00 km teren
03:31 h 14.91 km/h:
Maks. pr.:54.37 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross A4

Maraton MTB - Karpacz

Sobota, 1 maja 2010 · dodano: 01.05.2010 | Komentarze 1 |

Kolejny maraton w tym miesiącu, ale trudno powiedzieć czy bardziej udany od poprzedniego startu.
Na pewno była lepsza pogoda, nie było ani za zimno, ani za ciepło. Nie popełniłem tym razem błędów, które zrobiłem przed Dolskiem, czyli lepiej sobie pojadłem przed maratonem i starałem się oszczędzać siły.
Z tym drugim nie wiem czy teraz w drugą stronę nie przesadziłem, bo jakoś bardzo padnięty po tym maratonie to nie byłem. No, ale zobaczymy jak będzie jutro.

Trasa, pewnie dla wszystkich maniaków MTB - bajka, jednak dla mnie - w szczególności z powodu tych zjazdów - koszmar. Po prostu bardzo nie lubię technicznych, stromych zjazdów, a to temu, że nie umiem po nich dobrze jeździć.

Na pierwszym zjeździe w terenie wpadła mi gruba gałąź w szprychy tylnego koła. Szczęście w nieszczęściu, że złamała się tylko jedna szprycha. Chwilę musiałem się szarpać, żeby najpierw wyciągnąć gałąź z pod łańcucha, potem zaklinowany łańcuch, ale mogłem jechać dalej. Po chwili jazdy usłyszałem, że coś mi się trze, zatrzymałem się i poprawiłem klocek od hamulca, który musiał przy okazji gałęzi się przekrzywić i tarł o oponę. Trzeci raz musiałem się zatrzymać z powodu tej ułamanej szprychy, bo zaczęła mi walić o ramę. Drugi raz już porządnie ją pozaginałem, żeby nie miała prawa się ruszyć.

Tak, więc już od początku nie miałem szczęścia. Po tych awariach jechałem dalej swoim tempem, nie starając się jakoś nadganiać straconych pozycji. Aż zaczęły się ostre zjazdy. Część ludzi zjeżdżała, część schodziła. Akurat tak się złożyło, że ci przede mną schodzili, a ja jechałem i nie mogłem już bardziej hamować bo tylne koło mi się zablokowało, a przednim jakbym bardziej zahamował, to bym przeleciał przez kierownicę.
No i nawet nie wiem kiedy i jak, gdzieś objechało mi któreś koło, i mimo że próbowałem się bronić przed upadkiem, to zaliczyłem glebę. Przy okazji której rozwaliłem sobie dość mocno prawe kolano.
A to dalej był dopiero początek maratonu. Pozbierałem się i jechałem, tym razem dość długo bez większych problemów, no bo przerzutka z tyłu nie działała zbyt dobrze po przygodzie z patykiem.

Następny problem i już poważniejszy pojawił się 'nie mam pojęcia na którym to było kilometrze', w każdym razie zaraz po przejściu przez mostek zrobiony z pni drzew. Strzelił mi łańcuch, stracone 10 minut co najmniej. Brakowało mi jeszcze tylko, żeby przebić oponę, na szczęście to się nie stało i jakoś dojechałem do mety.

Ogólnie to wybrałem ten maraton, bo zachęcił mnie opis ze strony:

"Jak na MTB przystało, będą zjazdy i podjazdy, jednakże w wydaniu nieco mniej wymagającym. To pierwszy w tym sezonie maraton w górach, dlatego rozsądnie, aczkolwiek skutecznie podwyższamy poziom adrenaliny. "

Jeżeli to były zjazdy mało wymagające, to boję się pomyśleć co będzie na następnych maratonach.

Możliwe, że licznik mi troszkę zawyżał, bo przed startem trochę upuściłem powietrza.

A i jeszcze wynik: open 218/685 M2 111/241, strata 1:09:32