Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mich z miejscowości Łąka k. Pszczyny. Od 2008 roku mam przejechane 49604.99 kilometrów w tym 7525.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.47 km/h
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje rekordy


Najwięcej w 24h: 200,05km w 6h:42min
Najlepsza średnia:35,87 km/h na trasie 42.44km
Największa prędkość: 78,08 km/h
Najdłuższy czas jazdy/dzień: 7h:02min

Losowe zdjęcia

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mich.bikestats.pl

Archiwum bloga

Free counters!
Wpisy archiwalne w kategorii

100 km i więcej

Dystans całkowity:4411.28 km (w terenie 496.00 km; 11.24%)
Czas w ruchu:170:29
Średnia prędkość:25.88 km/h
Maksymalna prędkość:70.95 km/h
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:157 (78 %)
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:113.11 km i 4h 22m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
107.03 km 65.00 km teren
05:55 h 18.09 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross A4

Green Velo d2

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 0 |

Frombork - Górowo Iławeckie


Dane wyjazdu:
111.00 km 0.00 km teren
04:08 h 26.85 km/h:
Maks. pr.:61.89 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Równica

Środa, 3 lipca 2013 · dodano: 03.07.2013 | Komentarze 0 | Uczestnicy

Trasa dokładnie taka jak na mapce. Pierwszy raz w górach na szosie w tym roku i jednocześnie pierwszy dłuższy dystans w tym roku. Do Ustronia spokojnym tempem, lekko pod wiatr.

Podjazdu na Równicę tak długo jeszcze chyba nie podjeżdżałem. Zapomniałem zmierzyć dokładnie czas, ale było to coś między 25-30 min. Gdzie przeważnie udawało mi się podjechać poniżej 20min. Nawet w zeszłym roku lepiej mi szło, pomimo, że jeździłem dużo mniej na rowerze.

Na zjeździe spokojnie, nie za dobrze mi się tam jechało, bo plecak mam źle wyregulowany i zjeżdżał mi na kask. Po za tym musiałem zrobić sobie z minutę postoju, bo dojechałem do tyłu autobusu i nie bardzo było jak go wyprzedzić.

Z powrotem było przez dłuższy czas lekko z wiatrem, jechało się całkiem dobrze, aż do Landeku. Później do Strumienia było już ciężej, a kawałek za Strumieniem całkiem osłabłem, zrobiłem sobie krótki odpoczynek i wlokłem się już dalej 25km/h.

Średnia wyszła nie najlepsza, ale też i nie najgorsza w porównaniu z poprzednimi wypadami na Równicę. Pogoda była ładna, ale w końcówce już mocno grzało.


Dane wyjazdu:
103.06 km 35.00 km teren
05:02 h 20.48 km/h:
Maks. pr.:56.77 km/h
Temperatura:31.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross A4

Równica

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 28.07.2012 | Komentarze 0 |

Do Ustronia, w większości Wiślaną Trasą Rowerową. Później asfaltem na Równicę, odpuściłem sobie Orłową i zjechałem od razu do Brennej. Zjeżdżałem zielonym szlakiem i co prawda dało się zjechać bez schodzenia z roweru, ale co to za jazda.. Szlak przypomniał raczej koryto rzeki.
W Brennej chciałem znaleźć inną drogę na Błatnią od tej którą jechałem w zeszłym roku.

Podjeżdżałem z pół godziny po bardzo stromym asfalcie i płytach. Myślałem, że uda mi się jakoś dojechać do żółtego szlaku od strony Klimczoka, ale nie znalazłem żadnego przejazdu i wróciłem się tą samą drogą co przyjechałem.

Jakieś 1,5h przed finiszem skończyła mi się woda i siły, więc przełączyłem się w tryb jazdy: oszczędzanie energii - czyli wlokłem się strasznie :)

Dane wyjazdu:
131.32 km 40.00 km teren
07:02 h 18.67 km/h:
Maks. pr.:59.02 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross A4

Wycieczka w góry

Piątek, 20 lipca 2012 · dodano: 21.07.2012 | Komentarze 0 |

Pociągiem do Pietrzykowic, stamtąd na Skrzyczne, później miałem w planach jechać na Malinowską Skałę, ale zgubiłem szlak i po godzinie błądzenia wyjechałem w miejscu, z którego zaczynałem. Pojechałem więc na około, przez Buczkowice do Szczyrku i na Salmopol. Miałem zjechać terenem do Brennej, ale było już późno i nie chciałem ryzykować, że znowu zabłądzę, więc zjechałem asfaltem do Wisły i do domu, częściowo Wiślaną Trasą Rowerową.
Udało mi się pobić pierwszy w tym roku rekord - tak długo na rowerze jeszcze nie jechałem. Pod koniec już nie mogłem w ogóle usiedzieć na siodełku...

Kilka fotek ze Skrzycznego:



Dane wyjazdu:
110.13 km 0.00 km teren
03:55 h 28.12 km/h:
Maks. pr.:67.61 km/h
Temperatura:27.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Równica

Piątek, 29 czerwca 2012 · dodano: 29.06.2012 | Komentarze 0 |

W końcu udało mi się wybrać gdzieś dalej. Pierwszy raz w tym roku w górach i pierwsza setka:)

Miało być dzisiaj ciepło i było. Wyjechałem dopiero po wpół do 9, miałem wyjechać wcześniej, ale tak wyszło. Jechałem spokojnym tempem, nie czułem się jakoś mocno dzisiaj.

Podjazd poszedł bardzo słabo (23:30), ale można się było tego spodziewać. Wstyd się przyznać, ale musiałem jechać na najwolniejszym przełożeniu, a i tak jeszcze miałem ciężko...

Na Równicy chwila odpoczynku, jeszcze nigdy jak tam byłem nie było tak pusto jak dzisiaj. Zjazd poszedł sprawnie, tylko na kostce to myślałem, że rower mi się rozleci, a jechałem tam tylko ok. 30km/h cały czas hamując.

Powrót tą samą drogą, jechało się trochę gorzej, bo na podjeździe zaczął mnie boleć brzuch. Na samym końcu dużo nie brakło, żebym zaliczył pierwszą glebę (albo raczej asfalt) na Treku. Na skrzyżowaniu skręcałem w prawo, nie jechałem szybko, trochę przyhamowałem i skręcam, a nagle zablokowało mi się tylne koło i trochę zarzuciło bokiem. Bardzo byłem tym zaskoczony bo wcale jakoś mocno nie hamowałem.




Dane wyjazdu:
200.05 km 0.00 km teren
06:42 h 29.86 km/h:
Maks. pr.:65.69 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Rekord dystansu - Tuchów

Czwartek, 29 września 2011 · dodano: 29.09.2011 | Komentarze 2 |

Trasa planowana od bardzo dawna, ale jakoś zawsze coś wypadło.
Wyjazd 7:30 z domu, ale po niecałym km przypomniałem sobie, że nie zabrałem kartki z rozpisanymi po kolei miejscowościami, więc wróciłem się po nią i ostatecznie wyjechałem koło 7:40.

Trasa biegła prawie dokładnie tak jak na mapce, po za objazdem rynku w Wadowicach. Największy ruch był chyba koło Andrychowa, przez chwilę nawet jechałem w korku, bo nie było jak ominąć samochodów. Od Izdebnika do Myślenic jechałem w zasadzie pustą drogą. W Myślenicach kawałek musiałem przejechać dwupasmówką.

Kawałek później zaczęły się najcięższe podjazdy, gdzieś od ok. 96km przez długi czas prześladowały mnie te znaki z nachyleniem, 10%, 12%, 9% i tak w kółko.
Dopiero chyba gdzieś koło Muchówki skończyły się podjazdy
i dalej było albo w miarę płasko, albo nawet trochę z górki. Asfalt całej drodze był bardzo dobry, po za chwilowym wyjątkiem koło Lipnicy Murowanej.

Opis trasy zrobiłem sobie w miarę dobry, tylko dwa razy musiałem się pytać o drogę. Pogoda cały dzień była super, lepsza chyba nie mogła być, nie było ani za ciepło, ani za zimno.

Nie robiłem żadnego dłuższego postoju, pierwszy raz na parę minut zatrzymałem się na 90km, zjadłem batona i pojechałem dalej. Później z tego co pamiętam na 120km znowu na moment się zatrzymałem i zjadłem kromkę chleba i tak jeszcze dwa razy na 150 i 170km. Uznałem, że tak będzie lepiej niż jakbym stanął na dłużej i zjadł wszystko na raz.

Po za tym kilka razy stawałem, żeby zajrzeć na ściągawkę z miejscowościami czy dobrze jadę. Na rynku w Tuchowie byłem koło piętnastej, na liczniku miałem 189km, czas 6h:17min i średnią troszkę ponad 30km/h. Ponieważ pewnie nie prędko będę miał okazję coś takiego powtórzyć przejechałem się jeszcze parę km w stronę Tarnowa, tak żeby dobić do 200km.

Ostatecznie średnia wyszła poniżej 30km/h, ale to ostatnie 10km jechałem już na luzie, po za tym moja trasa kończyła się ponad 1,5km stromym podjazdem gdzie jechałem koło 10km/h. Myślę, że jak na pierwszą taką dłuższą jazdę to mogę być zadowolony, nic mnie nie bolało, nawet nie byłem bardzo zmęczony po jeździe.

Mam kilka zdjęć, ale dopiero jutro mogę je wrzucić bo nie mam z sobą kabla do telefonu.

Zanosiło się, że w tym roku jedynym moim pobitym rekordem będzie rekord maksymalnej prędkości, a ostatecznie udało mi się pobić wszystkie swoje rekordy:)
Mój dotychczasowy maksymalny dystans to 133,8km. W końcu udało się go poprawić i to całkiem nieźle.

Pierwszy kilkuminutowy postój na 90km w Myślenicach © mich


Jezioro Dobczyckie © mich


Kolejny postój © mich


Te znaki prześladowały mnie przez większość drogi. © mich


Jeszcze tylko 11km © mich


Klasztor w Tuchowie © mich


Jestem na miejscu:) © mich



Dane wyjazdu:
133.16 km 0.00 km teren
04:52 h 27.36 km/h:
Maks. pr.:62.34 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

TdP - Kubalonka

Środa, 3 sierpnia 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1 |

W zasadzie to po wczorajszej jeździe powinienem dzisiaj odpoczywać, no ale tak się złożyło, że dzisiaj TdP jechało niedaleko.

Niestety od samego początku słabo się czułem, po płaskim jeszcze jakoś mi się jechało, ale na każdym podjeździe było bardzo ciężko.

Trasa mniej więcej taka jak na mapce, z tym, że na Kubalonkę jechałem tak jak zawsze zjeżdżam, czyli od strony Wisły. Podjazd wziąłem sobie bardzo spokojnie, raz że byłem słaby, dwa, że pierwszy raz tam jechałem i nie wiedziałem jak stromo będzie i jak długo.

Jak już tam wyjechałem to nie wiem co mnie pokusiło i zjechałem sobie na sam początek podjazdu pod Zameczek. Zjazd może i byłby fajny, ale tylko przy zamkniętym ruchu, kręta droga i nic nie widać co jest za zakrętem. Do tego dzisiaj bardzo tłoczno tam było, także z pewnością pobiłem swój rekord używania hamulców w rowerze szosowym.

Na dole zjadłem bułkę i zacząłem jechać z powrotem do góry. Zatrzymałem się gdzieś pod koniec podjazdu i tam czekałem na kolarzy. Długo się naczekałem, najpierw co jakiś czas jechały różne samochody, dużo policji, potem różne takie śmieszne reklamodawców chyba. Wydaje mi się, że jechały sporo za szybko, jak na to, że było tam wąsko i dookoła sporo ludzi.

Później znowu długo nic i dopiero jakieś samochody, motocykle i kolarze z ucieczki, a chwilę później peleton. Na drugim okrążeniu trochę się pozmieniało, kolarze z ucieczki nie jechali razem i więcej kolarzy zostało za peletonem. No i z tego co zauważyłem lider nie jechał już z przodu.

Do domu miałem zamiar zjechać do Wisły nowym asfaltem, ale spotkałem znajomych kolarzy, którzy jechali w drugą stronę, bo tam gdzie ja chciałem miało być zakorkowane niby. Także znowu zjechałem koło zameczka, niestety jak położyłem rower na ziemi wcześniej, to przekręcił mi się czujnik od licznika i przez połowę zjazdu nie działał licznik.

Musiałem się zatrzymać i to poprawić, no i przez to znajomi kolarze zniknęli mi z oczu. Na szczęście było już dość pusto na zjeździe i mogłem trochę szybciej jechać.

Niestety tam gdzie pojechaliśmy też był spory korek i w zasadzie prawie że do Ustronia musieliśmy co chwilę przedzierać się między samochodami. W Ustroniu się rozdzieliliśmy i dalej jechałem sam.

W drodze powrotnej wiatr dużo bardziej przeszkadzał, najgorsze było ostatnie 13km, kiedy był centralnie z przodu, a ja byłem już baardzo słaby. Trochę się wyjechałem, wczoraj w miarę mocny trening, a dzisiaj dość długa trasa, po drodze wypiłem 1,5l wody + powerade'a, a mimo to po zjedzeniu obiadu w domu jak się zważyłem to było tylko 55,3kg, jakieś 3kg mniej od mojej normalnej wagi w sezonie.

Zdjęć fajnych żadnych nie mam, bo zabrałem tylko telefon. Do tego tam gdzie stałem przez cały czas był cień i chłodno, a jak mieli jechać kolarze to wyszło słońce i zdjęcia wyszły jakie wyszły...

Trochę żałuję, że nie wziąłem Krossa i nie przejechałem się tam spokojnie Wiślaną Trasą Rowerową, sporo mniej km by było i całkiem płasko do samej Wisły.

Pod koniec podjazdu pod Zameczek © mich




Dane wyjazdu:
104.71 km 0.00 km teren
03:24 h 30.80 km/h:
Maks. pr.:60.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Dwa okrążenia dookoła zapory Goczałkowickiej

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 28.07.2011 | Komentarze 0 |

Dzisiaj w końcu lepsza pogoda i chciałem z tego skorzystać. Nie miałem czasu ani ochoty na jakąś dalszą jazdę, więc przejechałem dwa razy dookoła zapory. O ile pierwsze kółko jako tako jeszcze mi się jechało, to na drugim było mi bardzo ciężko.

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, w zeszłym roku na takiej trasie miałem średnią 33km/h, a teraz nawet 31 nie daję rady... Myślałem, że jak będę więcej jeździł to będę w lepszej formie, a jest całkiem na odwrót.

Z tego co pamiętam to w zeszłym roku po przekroczeniu 6000km we wrześniu też zacząłem jeździć dużo słabiej, nie wiem czy to jakiś mój limit jest czy co.







Dane wyjazdu:
104.63 km 0.00 km teren
04:25 h 23.69 km/h:
Maks. pr.:69.03 km/h
Temperatura:30.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Pętla Beskidzka...

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 10.07.2011 | Komentarze 0 |

Tak źle jeszcze nie było, niestety, ale żałuję, że w ogóle tam pojechałem. W zeszłym roku było bardzo ciężko, a w tym było jeszcze z 2 razy gorzej.

Po pierwsze trasa - przy zapisywaniu zmylił mnie wykres przewyższeń ze strony pętli. Tam było od zjazdu z Salmopolu do ostatniego podjazdu płasko, a jak było naprawdę to wie każdy kto jechał.

Jeżeli w przyszłym roku będzie podobna trasa, to na pewno się na to nie piszę. Uważam, że dużym błędem było zlikwidowanie 3 dystansów i zrobienie tylko 2.

Z pewnością nie pomogło mi ostatnie przeziębienie i to, że w czerwcu bardzo mało jeździłem, ale myślę, że nawet w pełni sił i przy pogodzie nadającej się do jazdy miałbym też duże problemy z tą trasą.

Od samego początku słabo się czułem, ale jakoś jechałem. Pierwszy większy błąd zrobiłem na podjeździe pod zameczek, bo jechałem sam zamiast poczekać na jakąś większą grupę i później na zjeździe dużo straciłem. Cały czas z niego niepotrzebnie pedałowałem, ale i tak nie było szans na dogonienie grupy jadącej przede mną. Na koniec jeszcze trafiłem na traktor przed rondem, którego nie było jak wyprzedzić.

Problemy zaczęły się już na podjeździe pod Salmopol, ciągnął mi się on strasznie. Jechałem ślimaczym tempem, a i tak bardzo byłem już zmęczony. Na zjeździe odpocząłem trochę, poczekałem aż dojedzie do mnie jakaś grupa i dołączyłem do nich.

Do niecałego 80km jakoś jechałem, potem nie umiałem już nawet utrzymać się na kole i zaczęły mnie mijać kolejne grupy. na ok 84km zaczął się masakryczny podjazd i tam już odpadłem całkowicie. Żeby jechać na rowerze musiałbym mieć przełożenia z MTB, bo u mnie pomimo kompaktowej korby ciężko mi jechać wolniej niż 8km/h. Zsiadłem z roweru i powoli sobie szedłem, jak znalazłem cień to zatrzymałem się tam chwilę odpocząć.

Przy pierwszym zsiadaniu z roweru oczywiście złapały mnie skurcze i przez pół minuty stałem w śmiesznej pozycji z jedną nogą w górze, aż mi przeszło.

Później jeszcze było trochę zjazdów i mniejszych podjazdów, ale prawdziwa masakra zaczęła się jakieś 4km przed końcem. W zasadzie od razu jak zaczęło się bardziej stromo to zszedłem z roweru bo nie umiałem już jechać, do tego od ostatniego podjazdu bardzo mnie zaczął boleć brzuch.

Byłem już tak słaby, że nawet nie umiałem iść i co chwilę musiałem się zatrzymywać, raz nawet musiałem siąść, bo czułem jakbym miał się przewrócić za chwilę. Cały czas mijali mnie kolarze, w zdecydowanej większości idący.
Do tego wszystkiego droga była tam taka, że się topiła i kleiła do butów...
Na metę ledwo doszedłem i od razu padłem na trawę i z 20 min dochodziłem do siebie na tyle, żebym mógł przejść do samochodu.

Dystans wyszedł mi nie całe 105km, ale było by więcej, bo momentami szedłem tak wolno, że licznik nie reagował. Tego też nie bardzo rozumiem, bo trasa miała mieć 100km, a mój licznik raczej zawsze pokazuje mniej niż u innych.

Średniej nawet nie chce mi się komentować, ale zanim zacząłem prowadzić rower to też już było bardzo słabo bo coś ok 26,5km/h. Napiszę tylko, że rok temu miałem średnią prawie 28km/h co uważałem za bardzo słaby wynik.

Jeżeli za rok będzie trasa z podobnym dystansem i podjazdami, to ja rezygnuję. Nie bardzo wiem o co chodzi organizatorowi, bo od 2009 roku, kiedy jechałem po raz pierwszy, co rok jest podwajany poziom trudności.

W domu z ciekawości się zważyłem i waga pokazała 54,9kg (normalnie powinno być 57-60).

Dane wyjazdu:
111.10 km 0.00 km teren
03:47 h 29.37 km/h:
Maks. pr.:67.61 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.5

Równica - szosowo

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 1 |

Trasa prawie taka sama jak w kwietniu, z tym że do Ustronia kawałek inną drogą pojechałem i ominąłem kilka małych podjazdów, ale za to miałem gorszy asfalt.

Tempo starałem się trzymać równe cały czas, ze średniej jestem zadowolony - czas 23 minuty krótszy niż w kwietniu, no ale też ten kawałek inną drogą jechałem. Sprawdziłem jeszcze najlepszy czas z zeszłego roku na dokładnie tej samej trasie - dzisiaj było 6 minut krócej.

Do Ustronia dojechałem bezproblemowo, po drodze dzisiaj bardzo dużo rowerzystów. Podjazd tym razem pojechałem inaczej niż zwykle, zawsze jechałem mocno początek, a później przeważnie traciłem siły i się wlokłem. Dzisiaj zrobiłem odwrotnie, od początku zrzuciłem na najwolniejsze przełożenie i jechałem spokojnie 13km/h, a dalej już trochę przyśpieszyłem. Także w sumie czas nie wyszedł jak na mnie taki zły - 19 min 40s i jak na to, że nie starałem się szybko jechać.

Wiedziałem, że w niedzielę może tam być tłoczno, ale nie przypuszczałem, że aż tak. Momentami jechało auto za autem, przy podjeżdżaniu mi to nie przeszkadzało, chyba że na samym końcu gdzie musiałem się przeciskać przed bramkami bo sznurek samochodów stał.

Z powodu dużego ruchu na zjeździe nie szalałem za bardzo, w zasadzie to już na początku dogoniłem jakieś auto i musiałem się za nim wlec jakiś czas, bo nie było jak wyprzedzić. W sumie miałem szczęście, że jak zjeżdżałem, to nie jechało w moją stronę dużo samochodów, bo tylko 3 razy musiałem wyprzedzać.

Tym razem jeszcze przed rozpoczęciem zjazdu schowałem bidon do plecaka i pierwszy raz mogłem zjechać po bruku bez zatrzymywania. W zasadzie ten brukowany odcinek jest teraz chyba najgorszą częścią zjazdu, bo widziałem, że wymienili dość spory kawałek asfaltu, na części która do tej pory była najgorsza.
Początek podjazdu © mich