Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mich z miejscowości Łąka k. Pszczyny. Od 2008 roku mam przejechane 49604.99 kilometrów w tym 7525.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.47 km/h
Więcej o mnie.


button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.plbutton stats bikestats.plbutton stats bikestats.pl

Moje rekordy


Najwięcej w 24h: 200,05km w 6h:42min
Najlepsza średnia:35,87 km/h na trasie 42.44km
Największa prędkość: 78,08 km/h
Najdłuższy czas jazdy/dzień: 7h:02min

Losowe zdjęcia

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mich.bikestats.pl

Archiwum bloga

Free counters!
Dane wyjazdu:
30.57 km 17.00 km teren
01:52 h 16.38 km/h:
Maks. pr.:30.52 km/h
Temperatura:-3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kross A4

Przejadę czy nie przejadę?

Niedziela, 13 stycznia 2013 · dodano: 13.01.2013 | Komentarze 0 |

Od ostatniej jazdy dosypało trochę śniegu. Postanowiłem jechać tą samą trasą, co nie było najlepszym pomysłem. Polne drogi były w zasadzie nie przejezdne. Jeszcze o ile przez pierwsze 1,5km dało się jechać na najwolniejszym przełożeniu z prędkością 5km/h, to dalej, po skręceniu w inną drogę, nie dało się już jechać prawie w ogóle.



Przez kawałek jeszcze jechałem, ale później trafiłem na zaspy, gdzie śniegu było po kolana i nie było już szans, żeby jechać, ciężko było nawet tam iść. Po jakiś 20 minutach przedzierania się przez polne drogi wyjechałem na asfalt, po ty tylko by za chwilę wjechać w leśną drogę, prowadzącą do Pszczyny. Jechało się jednak po niej o wiele lepiej, bo dużo ludzi tam chodzi i była wydeptana i ubita.

Drogi asfaltowe prawie wszędzie białe, jechało się po nich bardzo dobrze, ale wolałem jednak ich unikać, żeby czasem nie trafić na jakiegoś amatora poślizgów niekontrolowanych.

Po drodze zaliczyłem kilka niegroźnych przewrotek, większości można było by uniknąć gdyby nie spd. Udało mi się nawet przelecieć raz nad kierownicą. Jadąc na stojąco, z ciężarem przeniesionym na przód trafiłem na dużą i głęboką kałużę pod śniegiem. Przednie koło zapadło się, a ja wyleciałem jak z katapulty. Rower został z wbitym przednim kołem po piastę w kałużę i z tylnym kołem w powietrzu. Szkoda, że nie zrobiłem zdjęcia, bo wyglądało to zabawnie, ale za bardzo byłem zaskoczony tą sytuacją. Po za tym ta kałuża była naprawdę duża, także po krótkim locie wylądowałem jeszcze częściowo w niej i miałem całkiem przemoczoną jedną rękawiczkę i buta. Na szczęście było to kawałek od domu.
Kategoria 0-50km, Kross A4



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa azyci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]